Łatwo szybko wygodnie!
Miałam wczoraj spokojny dzień zajmowania się domem, jestem już co prawda po fazie wiosennych porządków. Bo jakoś tak nie wypada, żeby cieplutkie słońce wpadało przez brudne okna, prawda? I żeby odbijało się od brudnej podłogi. No więc poszłam wczoraj na powolny spacer z psem, wróciłam, wykąpałam się, leniwie troszkę czytając książkę, troszkę leżąc na kanapie wycisnęłam i wypiłam sok (4 marchewki, 2 jabłka, pietruszka, seler naciowy i dwie pomarańcze), nastawiłam wstążki marchewki do kiszenia, wszystko to nagrałam, posiałam kiełki, zasadziłam natkę pietruszki, wskoczyłam na matę, odrobiłam swoje zadania domowe zadane przez moją nauczycielkę do czasu następnych wspólnych zajęć/następnej praktyki. Wszystko działo się tak leniwie i spokojnie, moja głowa dryfowała gdzieś w obłokach i zupełnie straciłam rachubę czasu.
No i nagle, z błogiego lenistwa wyrwał mnie SMS - "Zaraz bd wracał". Och! Jakto? Z tego wszystkiego zapomniałam, że obiecałam zrobić obiad! Mało tego nie zaplanowałam wcześniej nawet mniej więcej tego co chciałabym/co mogłabym przygotować, czy trzeba coś dokupić? Nie, nie,na zakupy też nie poszłam, nie miałam już na to czasu! Zamknęłam za to na chwilę oczy, skoncentrowałam się zlokalizowałam szafkę, otworzyłam ją i... pomysł spadł na mnie i to całkiem dosłownie! Hah. Wiecie jak to jest kiedy ciągniecie za rączkę a tu nagle bach, granulat sojowy ląduje na waszej głowie (miałam szczęście, że to był tylko granulat a nie np. butelka sosu sojowego, albo kg kaszy... ooo myślę w sumie, że najgorsze byłoby otwarte opakowanie cukru, albo mąki). No więc dobrze, niech będzie robimy granulat! Szybko sprawdziłam czy jest makaron(znalazłam bezglutenowy), każdy makaron jest dobry, użyjcie taki jaki najbardziej lubicie, ja po prostu taki miałam. A i jak gotuję nitki to wrzucając do wrzątku łamię je na pół, żeby potem się łatwiej jadło. No i dobrze, mamy wszystkie składniki i zabieramy się do dzieła, mówię my bo zawsze mam ze sobą swojego małego kudłatego pomocnika, który bardzo uważnie się przygląda i spisuje w głowie dla Was wszystkie te przepisy!
Nie minęło nawet 20 minut a ja miałam gotowy pyszny obiad.
I wiecie co? Zanim wrócił do domu ja zdążyłam nawet przeczytać sobie na spokojnie jeszcze kilka stron.
WEGAŃSKIE BOLOGNESE
Składniki:
- paczka granulatu sojowego - 150g
- butelka passaty pomidorowej - 500g
- 2 ząbki czosnku
- 1/2 cebuli pokrojonej w kostkę
- 4 pieczarki
- 3-4 łyżki sosu sojowego
- 3 łyżki soku z kiszonej kapusty*(jeśli mamy mało kwaśną passatę)
- 2 łyżki płatków drożdżowych
- 1/2 łyżeczki papryki wędzonej
- 1/2 łyżeczki chilli
- pieprz do smaku
- 400g makaronu
+trochę oleju do smażenia
+jakaś zielenina do podania(ja użyłam rukoli i bazylii)
+płatki drożdżowe do podania
Sposób przygotowania:
- Suchy granulat sojowy zalewamy ciepłą wodą i odstawiamy na 10 minut
- Wrzucamy makaron do wrzątku, żeby już się gotował!
- Na odrobinę rozgrzanego oleju wrzucamy cebulkę i podsmażamy na złoto
- Do cebulki dodajemy jeszcze pieczarki, dusimy chwilkę aż wstępnie puszczą wodę,
- Granulat odcedzamy jeśli jakaś woda jeszcze została i wsypujemy na patelnię, po chwili dosypujemy jeszcze paprykę wędzoną, chilli, płatki drożdżowe i pieprz - kilka razy mieszamy
- Wlewamy passatę, sos sojowy, ewentualnie sok z kiszonej kapusty i wrzucamy ugotowany al dente makaron razem z czosnkiem - porządnie mieszmy, wyłączamy ogień, przykrywamy i zostawiamy na chwilkę samo ze sobą!
Gotowe!
Podajemy posypane wegańskim parmezanem(ja tu dodaje jeszcze ciutkę wędzonej papryki) lub po prostu z płatkami drożdżowymi.
No i nie zapominamy o zielenince!
Smacznego!
Komentarze
Prześlij komentarz